następne
Po porażce w pierwszym meczu 1:3 (1:1), szanse Lecha Poznań na awans były minimalne. W rewanżu Kolejorz nie sprawił sensacji. Mistrzowie Polski, mimo kilku dobrych okazji do strzelenia gola, przegrali na wyjeździe z FC Basel 0:1 (0:0). Pozostaje im zatem walka o fazę grupową Ligi Europejskiej. Rywala w decydującej, czwartej rundzie eliminacji poznają w piątek.
– Nie ulega wątpliwości, że jesteśmy w trudnym położeniu – mówił przed rewanżem Maciej Skorża. I trudno o mniej dosadną ocenę sytuacji... Lech swoją szansę na awans pogrzebał w Poznaniu, tracąc bramkę na 1:3 w doliczonym czasie. Jakby tego było mało, w poniedziałek Kolejorza "dobiła" jeszcze UEFA i następny mecz przy Bułgarskiej w europejskich pucharach odbędzie się bez udziału kibiców. Lechici do Szwajcarii jechali jednak w bojowych nastrojach, z postanowieniem sprawienia – już nie niespodzianki – ale sensacji.
Mecz pod kontrolą FC Basel
Początek pierwszej połowy sugerował, że Lech zamierza w Bazylei powalczyć.
Dwie ciekawe sytuacje Szymona Pawłowskiego i jeden groźny strzał Darko
Jevticia nie zrobiły jednak większego wrażenia na gospodarzach, którzy wraz z
upływem minut coraz wyraźniej dominowali na boisku.
Piłkarze FC Basel dalecy byli jednak od szturmowania bramki Jasmina Buricia.
Raczej spokojnie kontrolowali wydarzenia. Niebezpiecznie w polu karnym Lecha było jedynie w
21. minucie, kiedy zakotłowało się po rzucie rożnym Matiasa Delgado.
Tylko nieco więcej emocji było po drugiej stronie boiska. Po drużynie, która musi
odrobić na wyjeździe aż trzy gole, spodziewaliśmy się jednak czegoś więcej. Do
szatni piłkarze schodzili zatem przy wyniku 0:0, a Lech – zamiast o sensacji – mógł
zacząć myśleć zaledwie o honorowym pożegnaniu się z Ligą Mistrzów.
Bezradność w Bazylei
Od początku drugiej połowy poznaniacy szukali gola i kilka razy byli bardzo blisko celu. W 59. minucie goście przeprowadzili pierwszą tak groźną akcję. Lewą stroną popędził Barry Douglas, zagrał "płaską" piłkę w pole karne, ale wyciągnięty jak struna bramkarza FC Basel – Tomas Vaclik – przeciął jej lot. Piłka trafiła jeszcze pod nogi Jevticia, ale jego strzał zablokował obrońca.
Tylko Kasper Hamalainen wie, dlaczego w 70. minucie nie trafił do bramki. Piłkę z prawej strony znakomicie dograł mu Gergo Lovrencsics, ale Fin fatalnie spudłował. Lechici mogliby mówić o zmarnowanej stuprocentowej sytuacji, gdyby... nie było spalonego.
W 79. minucie oko w oko z Vaclikiem stanął Lovrencsics. Węgier nieczysto trafił jednak w piłkę i bramkarz wybronił jego strzał. Chwilę później – kolejna znakomita okazja dla Lecha! Po idealnym dośrodkowaniu Douglasa, z najbliższej odległości pomylił się Łukasz Trałka.
Co nie udało się Lechowi, udało się FC Basel. W 90. minucie gospodarze pokazali mistrzowi Polski, co znaczy skuteczność. Birkir Bjarnason wykorzystał jedyną w całym meczu poważną okazję do strzelenia gola, pieczętując awans. Losowanie rozpocznie się w piątek o godz. 12:00 w Nyonie. Godzinę później Lech i – miejmy nadzieję, że również Legia – poznają rywali w walce o fazę grupową Ligi Europejskiej.
19:00
Paris Saint-Germain/Aston Villa
19:00
Bayern Monachium/Inter Mediolan
19:00
Arsenal/Real Madrid
19:00
Barcelona/Borussia Dortmund
19:00
Zwycięzca SF 2